piątek, 7 sierpnia 2015

Analiza kolorystyczna według Davida Zyli


Czy da się przeprowadzić analizą kolorystyczną bez poznawania jej teoretycznych podstaw? Bez przymierzania kolorów? Bez uczenia się, jak rozróżnić ciepły błękit od chłodnego? Z pewnością można spróbować to zrobić i nie mam przy tym na myśli pomocy profesjonalisty. Zapraszam na krótki i przyjemny post o tym gdzie szukać i jak odnaleźć kilka najbardziej twarzowych kolorów. Dla wszystkich, których w analizie kolorystycznej przeraża zakres wiedzy oraz tych, którzy swojej szafie mają ubrania głównie w jednym kolorze, co utrudniało im do tej pory jakiekolwiek testy praktyczne.

Wielu znanych kolorystów próbuje rozwijać i ulepszać analizę kolorystyczną, szukają nowych rozwiązań, albo po prostu przystosowując ją do swoich metod pracy. Tym lepiej dla nas! Z morza informacji zawsze można wyłowić coś ciekawego. Dzisiaj wyłowiłam dla Was sposób na analizę kolorystyczną według Davida Zyli, autora książki "Color Your Style". "Sposób na analizę kolorystyczną" to może zbyt wiele powiedziane, choć oczywiście Zyla i to zagadnienie w swojej książce omówił. Tym razem jednak chodzi raczej o sposób na znalezienie kilku idealnie pasujących nam kolorów. Nie trzeba do tego dużej wiedzy teoretycznej i skomplikowanych podziałów ludzkiej fizjonomii, bo zdaniem Zyli te kolory istnieją w każdym z nas.

Kolorysta uważa, że każdy człowiek posiada w swoim ciele osiem niepowtarzalnych barw. Trzy z nich to neutralne kolory bazowe, a pozostałe pięć to kolory emocji, wyrażające naszą osobowość.

KOLORY BAZOWE:
  • Kolor formalny: nasza wersja czerni, to kolor pierścienia, otoczki wokół tęczówki oka
  • Kolor elegancki: mniej formalny, ale nadal poważny, nasza wersja brązu/beżu, to kolor najciemniejszej części włosów (niefarbowanych)
  • Kolor causalowy: nasza wersja khaki, pochodzi z najjaśniejszej części włosów (niefarbowanych)
KOLORY EMOCJI:
  • Kolor podstawowy: Zyla nazywa go "essensce", to najdelikatniejszy kolor z naszej osobistej palety, odzwierciedla barwę wnętrza dłoni
  • Kolor romantyczny: kolor miłości i pasji, nasza wersja czerwieni, znajdziemy go przyglądając rumieńcom i zaczerwienionym miejscom na skórze
  • Kolor dramatyczny: kolor, który ma zwracać na nas uwagę otoczenia, nasza wersja niebieskiego, szukamy go przyglądając się żyłom na nadgarstku
  • Kolor energii: kolor, który sprawi, że będziesz postrzegane, jako osoby pełne życia, to kolor najciemniejszej części tęczówki (oczywiście pomijając jej najciemniejszy obrys)
  • Kolor spokoju: nasz najbardziej wyciszony kolor, zaczerpnięty z najjaśniejszej części tęczówki
Nie pisałabym Wam o metodzie Zyli, gdybym najpierw nie sprawdziła jej na sobie. Pozwoliło mi to poznać jej plusy i minusy. Ale zanim je przedstawię, muszę napisać kilka słów o moich kolorach.


Pierwszy kolor, który będzie podstawą naszej formalnej garderoby, Zyla każe pozyskać z ciemnej otoczki tęczówki. Tyle że moje oko właściwie takiej otoczki nie posiada. Barwa mojej tęczówki ma raczej charakter przejścia tonalnego od jasno do ciemno szarozielonego, co jest zresztą dosyć charakterystyczne dla osób o zgaszonym typie urody. Na pewno łatwiej będzie wszystkim o wyraźniej obwódce wokół tęczówki, ja przyjęłam za swój kolor formalny po prostu najciemniejszy odcień zieleni na jej krawędzi. No cóż, pierwsze śliwki robaczywki. Może dalej będzie lepiej.


Kolejny kolor bazowy jest mniej formalny, a bardziej elegancki. Test Zyli przypomniał mi o jednym z moich dawniej ulubionych kolorów, często przez mnie noszonym i bardzo twarzowym. Wiedząc prawie od zawsze jak doskonale pasuje mi taki brąz długo zastanawiałam się, czy aby na pewno nie jestem jakąś Jesienią. Nie jestem Jesienią, a kawowy brąz, który pasuje do mnie najlepiej jest kolorem lekko chłodnym i słabo nasyconym, idealnym w palecie Soft Summer. Tutaj pan Zyla trafił w 10.


Ten najbardziej niepoważny z trzech kolorów bazowych, u mnie okazał się jednocześnie najsłodszy. Od razu skojarzył mi się z gorącą czekoladą. Kolor kakaowy, bo o nim mowa, wcale nie było tak łatwo odkryć  w moich włosach. I tutaj na wszystkich domowych kolorystów czyhać będzie chyba największa pułapka. Naturalne włosy, a bierzemy pod uwagę tylko takie, lubią mieć refleksy. Różne. Często dziwne. Najczęściej mające niewiele wspólnego z paletą pasujących nam barw. W czołówce są rzecz jasna włosy brązowe. O ile chłodne blondy będą mieć raczej srebrne refleksy i nawet nieco rozjaśnione pozostaną chłodne, o tyle brązy w znakomitej większości pod wpływem słońca i czynników chemicznych ocieplają swój kolor. Stają się po prostu rudawe. Ponieważ pomarańczowy, to nie jest kolor, który chciałabym nosić nawet w wersji casual, zamiast skupiać się na jednym rudym paśmie, przyjrzałam się włosom całościowo. Pomogły mi zdjęcia sprzed lata, gdzie kolor nie był jeszcze ocieplony przez słońce. Okazało się, że w miejscach gdzie od włosów odbija się światło, kolor jest jaśniejszy, ale nadal dosyć chłodny. Kilka eksperymentów w programie graficznym pokazało, że w tych partiach dominuje właśnie odcień czekolady z mlekiem..


Pierwszy z 5 kolorów, które mają wyrażać naszą osobowość Zyla nazwał "essence". Swoją drogą, nie mam bladego pojęcia, jak dobrze przetłumaczyć tę nazwę, żeby oddawała, to co kolorysta miał na myśli, ale jednocześnie nie brzmiała zbyt górnolotnie. Może macie jakieś pomysły? Własnego koloru podstawowego mamy szukać po wewnętrznej stronie dłoni. Ten sposób na pewno sprawdzi się u osób o ciemnej karnacji, naturalnej czy też nie. Wewnętrzna strona dłoni zawsze pozostaje jasna, a szukamy w końcu swojej wersji bieli. Osobom całkowicie bladym, których dłoń  w zasadzie nie różni się od reszty ciała, polecam rzucić okiem też na wewnętrzną stronę przedramienia w pobliżu łokcia. Odcień powinien być jednakowy z dłonią, ale nie będzie linii i żyłek, które na dłoni mogą utrudnić zidentyfikowanie koloru. Moim kolorem podstawowym jest mocno zgaszony beż z żółtymi tonami.


Kolor, który chyba najtrudniej będzie zaobserwować. Wymaga on solidnych naturalnych rumieńców, albo odmrożonych uszu. O to drugie nie będzie łatwo w 35 stopniowym upale, jaki mamy obecnie, ale latem z pomocą przychodzą nam nasi ulubieni nocni towarzysze. Po przyjrzeniu się kilku bąblom po komarach stwierdziłam, że moje wszelkie ślady na skórze są czerwone. Rumieńce na policzkach też mam bardziej czerwone niż różowe. Zyla poleca sprawdzić ten kolor poprzez ściskanie razem opuszków palca wskazującego i kciuka. U mnie ta metoda nie zdała egzaminu, być może mam za grubą skórę na palcach.


Kolor dramatyczny ma nas stawiać nie pierwszym planie. U mnie na szczęście żyły są dosyć widoczne, więc nie miałam większego problemu z określeniem ich koloru. Są niebieskie, ale barwa skóry powoduje, że ten niebieski jest bardzo zgaszony i lekko zielonkawy. Nie mam różowych, ani tym bardziej fioletowych żył.


Kolor, który ma nam wizualnie dodawać energii. Słabo w to wierzę, patrząc na to jak bardzo zszarzała jest moja wersja  tego koloru. Właściwie, mogłabym powiedzieć, jaki kolor, taka energia...Więc może i Zyla ma rację. Ale mówiąc poważnie: znaleźć w tęczówce,  której kolor jest w zasadzie jeden, ale przechodzi tonalnie od środka ku krawędziom, to nie lada wyczyn. Gdzie jest najciemniejszy kolor mojego oka, który nie jest jednocześnie obwódką? A gdzie w ogóle ta obwódka się zaczyna? Tego nie wiem. Ale ostatecznie wybrałam kolor pośredni między najjaśniejszym a najciemniejszym w tęczówce, zgaszoną szałwiową zieleń (sage). Mogłabym wziąć pod uwagę żółtawy pierścień wokół źrenicy oka, ale jednak nie jest on zbyt ciemny. O wiele prościej będzie zaobserwować te barwę osobom o tęczówkach niejednolitych, o ostrych granicach między poszczególnymi plamkami koloru.


Kolor spokoju i jeden z moich ulubieńców. Mimo że też dotyczy tęczówki, znalezienie go było dziecinnie proste. Najjaśniejsza część mojej tęczówki ma kolor brudnej mięty, co dobrze widać na żywo i na zdjęciach.

Tym sposobem znalazłam 8 barw, które zdaniem Davida Zyli powinny idealnie ze mną harmonizować. Trudno się z nim nie zgodzić. Nie ma takiej możliwości, żeby kolory dokładnie przeniesione z naszego ciała w jakikolwiek sposób nam nie pasowały.. Przecież to są te same barwy,  którymi obdarzyła nas natura, najlepsza kolorystka na świecie. Wszystkie moje kolory są lekko chłodne i zgaszone, bez trudu można ja znaleźć w palecie Stonowanego Lata.


Sądzę, że ten eksperyment może się powieść każdemu, o ile będzie stosował się do zasad rzeczowej analizy i pamiętał o kilku trudnościach które może napotkać. Podsumowując:

1. Obserwacje wykonujemy w jasnym świetle dziennym w zacienionym miejscu. W słońcu warto sprawdzić refleksy na włosach i porównać je z kolorem w cieniu.

2. Zdjęcia mogą okazać się bardzo przydatne. Bierzemy pod uwagę tylko te z dobrym balansem bieli.

3. Warto porównać z inną osobą nasze kolory, choćby kolor skóry. Jeśli nasz odcień skóry jest żółty, ale chłodny, o wiele szybciej wyłapiemy to, stając przy kimś o żółtym i ciepłym odcieniu skóry.

4. Na tej samej zasadzie, można przyłożyć do ciała przedmioty (np. kolorowe kartki) o różnych barwach. Pozwoli nam to zweryfikować, czy dobrze widzimy, że np. nasz żyły są fioletowe. Wystarczy przyłożyć do nich niebieską i fioletową kartkę. Powinno być wyraźnie widać do którego koloru im bliżej. Oczywiście to tylko przykład, różnice między kolorami będą o wiele bardziej subtelne.

5. Jeśli mamy jakiś bardziej rozbudowany program graficzny, warto do niego wrzucić zdjęcia i porównać z tym co widzimy na żywo. Można skorzystać z narzędzi uśredniania kolorów np. w najjaśniejszym obszarze oka. Nie polecam kroplomierza, który zaznacza tylko jeden piksel.

Dobrze przeprowadzona analiza kolorystyczna według Davida Zyli z pewnością dostarczy nam kilku twarzowych kolorów. Jest przy tym szybsza i nie wymaga tak dużej znajomości tematu, jak klasyczna analiza kolorystyczna według pór roku. Niestety, tak samo jak w klasyczna analizie, warunkiem powodzenia tej metody jest dobre w rozróżnianiu odcieni oko i umiejętności przeniesienia koloru z ram swojego ciała na przedmioty z nim niezwiązane (możemy mieć trudność w wyobrażeniu sobie bluzki w kolorze naszych rumieńców), ale to już zależy bardziej od naszej wyobraźni.

Mam nadzieję, że obudził się w Was zmysł badacza i spróbujecie przeprowadzić na sobie podobny eksperyment. A może dostrzegliście trudności, których nie wspomniałam? Będzie mi miło, jeśli podzielicie się wnioskami w komentarzu.

Udanego weekendu i kolorowych wyników analizy :)

Waleria

środa, 1 kwietnia 2015

Kolor w filmie: CZERWIEŃ

Czarnoksiężnik z krainy Oz, 1939 Źródło
Pierwszy artykuł z serii poświęconej znaczeniu koloru w filmie. Jeśli ktoś z Was nigdy jeszcze nie zastanawiał się nad rolą barw w filmowej scenografii, to serdecznie zapraszam do lektury. Dzisiaj na ekranie króluje czerwony!

Czerwień – kolor mocy, energii, siły i namiętności. Nie musi nikt nam o tym mówić, intuicyjnie czujemy tę symbolikę czerwieni, jest przecież stale obecna w naszej kulturze. Po ten czytelny symbol chętnie sięgają filmowcy.

Czarnoksiężnik z krainy Oz z 1939 roku jest jednym z pierwszych pełnometrażowych kolorowych filmów. Może właśnie dlatego tak mocno czerpie z kulturowej symboliki kolorów. Zagubiona w dziwnej krainie Dorotka w bladym błękitnym fartuszku nie ma odwagi wejść na nieprzyjazną, jadowicie żółtą drogę i podążać nią w poszukiwaniu swojego domu. Dopiero zaczarowane czerwone buty dają jej energię, odwagę i przebojowość, którą widz bezbłędnie odczytuje na ekranie. Rubinowe pantofelki Dorotki stały się najbardziej rozpoznawalnym symbolem filmu. Której kobiecie czerwone buty na obcasie nie dodają pewności siebie?

Buntownik bez powodu, 1955 Źródło
Czerwień bardzo często bywa też symbolem buntu. Nie sposób nie wspomnieć czerwonej kurtki James Deana w w filmie z Buntownik bez powodu z 1955 roku. W czasach kiedy najodpowiedniejsze dla mężczyn były odcienie szarości Dean jawi się na ekranie, jako pewny siebie, energiczny i niewątpliwie zbuntowany młody człowiek. Czy taki sam byłby nosząc czarną ramoneskę?

Zbuntowana jest też na pewno Vianne, bohaterka filmu Czekolada (2000). Kiedy przybywa do miasteczka ona i jej córka mają na sobie intensywnie czerwone płaszcze, tymczasem wśród strojów jego mieszkańców próżno szukać intensywnych i soczystych braw. Kolor płaszcza Vianne jest prowokacyjny, bo taka będzie jej rola – tak różna od czarno-białej postaci (w sensie dosłownym i przenośnym) mera miasteczka.

Czekolada, 2000 Źródło
Prowokacyjna i namiętna jest czerwień w Amrican Beauty (1999), w którym zastosowano mistrzowską zabawę kolorem. Prawie w każdej scenie obecne są trzy kolory amerukańskiej flagi: biały, czerwony i niebieski. Jednak to czerwień zdradza namiętności głównego bohatera (w którego fantazjach notabene również króluje czerwony). Zostaje on nawet podsumowany przez jedną z postaci w filmie: „mieszkasz w domu z czerwonymi drzwiami”. A kto wie, co się za takimi drzwiami może kryć?

American Beauty, 1999 Źródło


Szósty zmysł, 1999 Źródło
Zupełnie inne znaczenie ma czerwień drzwi kościoła, które zatrzaskuje za sobą Cole w Szóstym zmyśle (1999). Tutaj kolor czerwony pełni funkcję magiczną. Jest dla tego małego chłopca barwą ochronną. Kościół w którym ukrywa się przed duchami jest wypełniony czerwienią, wychodząc z niego chwyta czerwoną figurkę. Na spotkanie z duchami podąża w czerwonym swetrze z czerwonym balonikiem, a chowa się przed nimi w czerwonym namiocie. Ten kolor obecny jest we wszystkich najważniejszych scenach filmu i stanowi barierę, której nie mogą pokonać zjawy. Czerwona jest gałka drzwi, których nie może otworzyć doktor Malcolm i czerwonym szalem otula się jego żona, gdy czuje jego obecność. W końcu na czerwono ubrana jest matka Kyry na pogrzebie córki, wobec której jej dziewczynka jest bezsilna.



Chyba nikt nie ma już wątpliwości jaką siłę rażenia ma kolor czerwony. A czy Wy zauważyliscie jakąś jego specjalną rolę w Waszym ulubionym filmie?

Analiza kolorystyczna: źródła





Człowiek interesował się zjawiskiem widzenia kolorów właściwie od zawsze. Tysiące lat temu za pomocą barw przedstawiał otaczający go świat, o czym dzisiaj świadczą pierwotne naskalne malowidła. Próba zrozumienia przez człowieka na czym polega kolor, jako zjawisko fizyczne jest jednak dużo młodsza, a jednym najmłodszych dzieci całej teorii koloru jest analiza kolorystyczna. 

Swoje twarzowe kolory ludzie w dużym stopniu wybierają intuicyjnie i zapewne tak było zawsze - trudno wskazać pioniera w tej dziedzinie. Jednak pierwszą osobą, która zauważyła, że da się ten indywidualny wybór wpisać w pewien schemat był szwajcarski malarz ekspresjonista Johannes Itten. W książce Sztuka koloru wydanej w 1961 roku Itten zasugerował, że każdego człowieka na podstawie jego kolorystyki można przyporządkować do jednej z czterech grup. Za inspirację do nazwania i opisu tych grup posłużyły mu pory roku. 

W tym samym czasie, gdy Itten prowadził swoje badania naukowe nad kolorem, po drugiej stronie Atlantyku Amerykanka Suzanne Caygill nabierała doświadczenia jako projektantka i konsultantka, również pod względem kolorystycznym, kreacji hollywodzkich gwiazd. Miała do czynienia z ludźmi o różnym kolorze skóry, włosów i oczu. Ona również odkryła, że mimo różnic w wyglądzie zewnęrznym, do każdego człowieka można dopasować jeden z czterech opracowanych przez nią zestawów barw, w których ta osoba wygladają najlepiej. W 1950 roku Caygill wystąpiła w prowadzonym przez siebie programie w stacji CBS Życie z Suzanne, gdzie spopularyzowała swoją teorię. Rozpoczęła również prowadzenie kursów umiejętności dobierania koloru. Działalność Suzanne pozwoliła jej rozwinąć teorię i dokładnie 30 lat później w amerykańskich księgarniach ukazała się książka podsumowująca jej praktykę w zawodzie kolorystki Color: Essence of You, w której cała idea analizy kolorystycznej została szczegółowo objaśniona. W książce tej posłużyła się wymyślonymi przez Ittena porami roku, dając początek analizie kolorystycznej jaką znamy dzisiaj.

Największą modę na analizę kolorystyczną przyniosły bardzo kolorowe lata siedemdziesiąte. Ludzie zajmujący się makijażem i ubiorem prześcigali się w proponowaniu własnego klucza w doborze idealnej dla każdego palety barw. Większość teorii była bardzo skomplikowana i trudna do zastosowania w praktyce przez osoby nieobyte z modą i kolorem. W 1975 roku ukazał się poradnik autorstwa Deborah Chase The Medically Based No Nonsense Beauty Book, w którym znalazły się między innymi medyczne i naukowe próby określenia pochodzenia koloru ludzkiej skóry. Chase wyjaśniła, że kolor skóry jest wypadkową koloru trzech podstawowych pigmentów: melaniny, karotenu oraz hemoglobiny, których proporcje względem siebie odpowiadają za nasz własny unikatowy kolor skóry.

 W 1978 roku kosmetolożka Bernice Kentner, wydała książkę Color Me a Season, w której porównała sztukę odpowiedniego doboru kolorów w ubraniach do umiejętności urządzania wnętrz. Kolor skóry stanowi naturalne tło dla kolorów, które użyjemy w ubiorze i makijażu, tak jak kolory ścian są tłem dla kolorów mebli. Aby dobrze dopasować twarzowe kolory, musimy przede wszystkim poznać nasz kolor skóry. Z punktu widzenia współczesnej analizy, Kentner wniosła do całej teorii jeden bardzo istotny czynnik - jako pierwsza zwróciła uwagę, że o pasujących nam kolorach decydują tony zawarte w naszej skórze, a nie w oczach i włosach. Pożyczając nazewnictwo od Ittena i Caygill wyróżniła następujące typy kolorystyczne wsytępujące wśród ludzi:

- ZIMA – jej skóra ma chłodny odcień z różowymi podtonami, niektóre Zimy są prawie białe, a te z ciemniejszą karancją mają skórę w chłodnym oliwkowym odcieniu;
- LATO – skóra Lata jest blada, słabo się opala, zawiera różowe lub liliowe podtony, sprawia ogólne wrażenie „bezbarwnej”;
- WIOSNA – skóra Wiosny jest w kolorze jasnego bursztynu ze złotymi podtonami, ma tendencję do rumieninia się, sprawia wrażenie żywej i rozświetlonej
- JESIEŃ – zawiera złote, brązowe lub pomarańczowe podtony, jest ciemnejsza od Wiosny

Dwa lata później bardzo dużą popularność zdobył pradnik Color Me Beautiful Carole Jackson. Autorka proponowała w nim 30 specjalnie wybranych kolorów dla każdej pory roku, jednak same opisy poszczególnych pór roku nie wnosiły zbyt wiele nowego do popularnej teorii. Podstawy analizy kolorystycznej zmieniły dopiero 1995 roku Mary Spillane i Christine Sherlock w ksiażce Color Me Beautiful's Looking Your Best, proponując dwanaście typów w miejsce istniejących czterech. Według Sherlock nie można było wyróżnić tylko 4 pór roku, ponieważ granica między nimi jest płynna i łączenie poszczególnych pór roku lepiej klasyfikuje typy kolorystyczne ludzi.

Ostateczna wersja stale rozwijanej analizy kolorystycznej jest oparta na publikacjach wydanych już po 2000 roku, autorstwa Veronique Henderson i ‎Pat Henshaw. Ich analiza opiera się na tych samych zasadach, co teoria Christine Sherlock. Dodatkowo autorki podkreślają szczególne znaczenie kontrastu i czystości braw czerpiąc również z innych metod dobierania najbardziej twarzowych barw m.in. Doris Pooser.

Analiza kolorystyczna w wersji jaką znamy obecnie ma dwa mocne filary: sztukę i naukę. Jeśli zaciekawiły Cię jej początki, zapraszam do śledzenia kolejnych artykułów na ten temat.